Lebkuchen. Czas osłodzić chłód.

Mroźny poranek.

Idę do pracy dłuższą drogą, bo tak pięknie szeleszczą liście pod stopami. W lesie cisza. Tylko wrony wygrzebuja z liści żołędzie i patrzą, kto im zakłuca poszukiwania o świcie. Jeszcze chwila i wpadnę w wir pracy, ale teraz chcę zatrzymać  chwilę.

Po powrocie do domu dobrze coś upiec, coś korzennego i czekoladowego. Kiedy zaczerwienione od chłodu policzki będą się ogrzewać, dobrze jest poczuć rozchodzący się po domu słodki zapach cynamonu i pomarańczy.

Lebkuchen - niemieckie ciasto korzenne, rodzaj piernika. Wypróbowałam wiele przepisów na to ciasto. To jest dla mnie najlepsze, z dodatkiem gorzkiej czekolady. Można zamiast poszczególnych przypraw korzennych użyć 1 łyżeczki przyprawy do piernika (najbardziej lubię firmy Kotanyi). Ciasto ma intensywny, bogaty smak, jest wilgotne w środku. Na wierzchu tworzy się lukier, który po podpieczeniu staje się kruchy i pęka przy krojeniu.

Lebkuchen

75 g płynnego miodu (użyłam akacjowego)

75 g cukru

250 g mielonych migdałów

100 g mąki

25 - 40 g kandyzowanej skórki pomarańczowej

50 g gorzkiej czekolady startej na tarce

3 jajka

1/4 łyżeczki cynamonu

1/4 łyżeczki mielonych goździków

1/4 łyżeczki startej gałki muszkatałowej

1/4 łyżeczki mielonego kardamonu

skórka starta z 1/2 pomarańczy

skórka starta z 1/2 cytryny

lukier

1 białko

1 czubata łyżka gorzkiego kakao

75 g cukru pudru

Jajka ubić z cukrem i miodem na puszystą masę. Dodać migdały, czekoladę, mąkę, korzenie, skórki cytrusów (starte i kandyzowane). Wymieszać wszystko dokładnie i wylać na blaszkę (używam prostokątnej 20x25 cm) wyłożoną papierem do pieczenia. Piec 30 minut w temperaturze 170 stopni C. Zrobić lukier mieszając składniki łyżką. Rozsmarować go na gorącym cieście i ponownie włożyć do piekarnika na 8 minut. Wyjąć i wystudzić. Kroić na kwadraty.