Kouign Amann i wspomnienia z Bretanii.

 
Działo się to 2 lata temu.
Mieliśmy jechać całą rodzina na wakacje do Francji i pokazać dzieciom Bretanię i Normandię - piękne regiony w pólnocno zachodniej części  kraju. Byliśmy tam wcześniej we dwoje i zauroczeni tą częścią Francji, chcieliśmy pokazać ją dzieciom. Niestety tuż przed wyjazdem okazało się, że sprawy zawodowe nie pozwalają mojemu mężowi wyjechać w czasie wakacji. Mogłam jechać z dziećmi sama lub trzeba było odłożyć tę podróż na dłużej. Skończyło się na trzech biletach do Paryża i trzech walizkach. Po paru dniach w stolicy ruszyliśmy zielonym peugeotem na północ. Podróż cudowna, chociaż w niepełnym składzie. Najważniejsza była mapa, gps i nasz ubogi język francuski. Wyjechałam jako kierowca jeżdżący tylko po mieście i tylko własnym samochodem, a wróciłam jako kierowca, któremu niestraszne parkowanie w ciasnych średniowiecznych uliczkach, jazda autostradą, gdy wszyscy Francuzi wyjeżdżają na wakacje i z umiejetnością przekonania policjanta po francusku, że na ten mandat nie zasługuję.
 
W czasie drogi powrotnej do Paryża czułam się na tyle swobodnie (w końcu przejechałam samodzielnie blisko 2000 km przez kilka dni), że zdecydowałam, iż nie będziemy jeść w barze przy autostradzie. Dobre jedzenie jest bardzo ważne i będziemy rozkoszować się bretońskim jedzeniem w pięknej okolicy. Po zjechaniu przypadkowym zjazdem z autostrady i przejechaniu dwudziestu kilometrów trafiliśmy do Vitre. Mieliśmy tam wszystko, czego może potrzebować trzech głodnych podróżników smakoszy. Urocze średniowieczne miasteczko, wybór naleśników (crepes i galettes), cydr, jeszcze ciepłe ciasto kouign amann i na deser ...ślub. Taki francuski, z wielka pompą, kobietami w kapeluszach, mężczyznami w surdutach, dziećmi w pięknych ubrankach. Złożyliśmy życzenia i szczęśliwi i pełni wrażeń ruszyliśmy w dalszą drogę.
 
A ciasto. Pierwszy raz upiekłam je z 10 lat temu, wtedy jeszcze nie znałam jego historii, wiedziałam tylko, że pochodzi z Bretanii i jest przepyszne, słodkie, maślane, karmelowe i jeszcze wiele razy je zrobię. W Bretanii chciałam spróbować oryginału i porównać je z tym przeze mnie pieczonym. Zjedliśmy je w kilkunastu cukierniach, niektóre z nich wytwarzały tylko kouign aman i mogę powiedzieć z pełnym przekonaniem :  moje jest prawdziwie bretońskie.
Po bretońsku "kouign" oznacza ciasto, a "amann" masło. Pierwsze miało być dziełem pewnej piekarki z miasta Douarnez na początku XIX wieku, która według legendy miała zapomnieć o dodaniu masła do ciasta i nie chcąc zmarnować składników stworzyła nowe ciasto.
Najlepiej do ciasta użyć francuskiego słonego masła (do kupienia w supermarketach). Nie można w tym cieście oszczędzać  na jakości masła, bo jest to podstawa tego wypieku. Spróbujcie je upiec. Warte jest tych kalorii. Jedząc usłyszycie szum oceanu i śpiewy mnichów z Mont Saint Michel.
 
 
 
 
 


Kouign Amann
270 g mąki
10 g stopionego masła
250 g cukru
1 łyżka suszonych drożdży (12 g)
250 g solonego masła w temperaturze pokojowej (można ew. użyć zwykłego masła z 1 łyżką soli morskiej - fleur de sel)

 Wymieszać mąkę i drożdże (jeżeli dodajemy sól zamiast solonego masła, to właśnie teraz trzeba ją dodać), stopione masło i 150 ml ciepłej wody. Wyrobić do czasu otrzymania elastycznego ciasta (wystarczy przez chwile wyrabiać rękami).
 Wstawić do lodówki na 20 minut.
 Wyjąć z lodówki i zostawić do wyrastania przez 30 minut w temperaturze pokojowej.
 W miseczce zmieszać 220 g masła z 220 g cukru.
Rozciągnąć ciasto przy pomocy dłoni na prostokąt o wymiarach 40 cm na 20 cm.
 Ciasto położyć na lekko oprószonym mąką blacie (robię to na silikonowej stolnicy)
7. Przy pomocy łyżki rozsmarować na cieście masę z masła i cukru.
 Ciasto złożyć na 3 części (prawą część składamy na część środkową, a na to lewą).
 Ponownie lekko rozciągnąć ciasto przy pomocy dłoni na prostokąt i powtórzyć składanie.
 Przykryte folią ciasto włożyć na 1 godzinę do lodówki.
 Wyjąć ciasto z lodówki i dwukrotnie powtórzyć czynność składania na trzy części (jeżeli ciasto lekko się rozrywa i wychodzi masło, to nic nie szkodzi. Można też rozciąganie ciasta wykonać przy pomocy wałka).
 Metalową tortownicę o średnicy 20 cm wysmarować pozostałym masłem i obsypać resztą cukru.
 Ciasto przełożyć do tortownicy i lekko ugniatając dopasować do jej kształtu.
 Pozostawić ciasto do wyrastania na 1.5 godziny w temperaturze pokojowej.
Wstawić ciasto do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i piec 40 minut.
Podawać od razu po upieczeniu.
Ciasto najlepiej smakuje jeszcze ciepłe.

Komentarze

  1. uwielbiam kouign amann - moje pierwsze kupiłam na rynku w Bretanii cztery lata temu. to była miłość od pierwszego wejrzenia (coup de foudre). Próbowałam zrobić je w domu, ale na razie nie wychodziło rewelacyjnie - może Twój przepis okaże się szczęśliwszy?

    OdpowiedzUsuń
  2. oj zjadłabym teraz chociaż kawałek,

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniale wakacje! Jestes niesamowita i odwazna, wiesz? Szczerze podziwiam... :)
    A ciasto prezentuje sie pysznie!
    I masz racje, w tym wypieku nie mozna oszczedzac na masle, wszak to podstawa tego ciasta.

    Pozdrawiam serdecznie!

    PS. Zdjecia 'slubne' faktycznie urocze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Katasz,
    Nauczyłaś mnie nowego określenia i to takiego, którego będę używać w moim ubogim francuskim. A ciepły, świeży kouign amann to pyszność, spróbuj ponownie.

    Brysssko,
    tak raniutko to wspaniała rzecz. Co prawda wirtualnie, ale częstuj się.

    Beo,
    dziękuję Ci za przemiłe słowa.
    Ja sama siebie zaskoczyłam. Do tej pory się dziwię.

    Pozdrawiam Was serdecznie i miłego i pysznego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne wspomnienia a ciasto wygląda-jak wszystko co pieczesz :-)- b. apetycznie.
    Parę lat temu dokładnie...6 byliśmy całą rodziną na wakacjach w Bretanii. W Polsce były straszne upały a my szuakliśmy ciepła słońca ale bez przesady ;-)
    Breatnia okazała się wspaniała. Spotkaliśmy się tam z naszą przyjaciółką urodzaną we Francji ale z polskie rodziny.To ona pokazała nam region i z nią smakowaliśmy Francję :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cyryllo,
    masz piękne wspomnienia. Uwielbiam takie osobiste historie związane z jakimś miejscem, rzeczą...A Bretania i jej smaki są wspaniałe. Cudowne jest tam to, że w szczycie sezonu można znaleźć miejsce bez tłumów.
    Dziękuję za miłe słowa.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pieknie napisane
    a ciasto... zaluje, że internet nie jest tak daleko posuniety, ze wystarczy wyciagnac reke i wziac sobie kawalek.
    Pozdrawiam
    Kuchareczka z www.kucharzytrzech.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Kuchareczko,
    Dziękuję za miłe słowa. Częstuj się proszę wirtualnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Swietne wspomnienia. I na pewno niezapomniane :) Trzeba duzo odwagi aby tak podrozowac :))

    Ciasto wyglada przepysznie. Moge sie poczestowac? :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Majko,
    częstuj się koniecznie. Czy ja wiem, czy była to odwaga, czy bardziej wielka ochota, zeby tam wrócić i podzielić się z dziećmi wcześniejszymi wrażeniami. Nie ukrywam, ze pierwsze godziny były stresujące, ale potem jak zobaczyłam hortensje, ocean i że sobie radzę, to tak powoli się odprężałam. Do tego codzienne rozmowy z mężem, który utwierdzał mnie, że świetnie sobie radzę i dam radę. To pomaga. Potem zostaje bogactwo cudownych wspomnień i zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zachwycające i ciasto i ślub i wakacje :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale super wspomnienia! No i te zdjęcia ślubne, niesamowite!
    Cudownie, że się zdecydowałaś na taki odważny krok :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Tilianaro,
    dziękuję za urocze słowa.

    Felluniu,
    Tak, wspomnienia zostały piękne i fajnie zrobić czasami coś "szalonego".

    OdpowiedzUsuń
  14. 15. jesc zawsze lekko podgrzany
    przeglądając Twojego bloga znalazłam przepis na Kouign Amann, to tez moj ulubiony bretoński wypiek, pisałam o nim kiedyś u siebie.
    ciekawi mnie gdzie byłaś w Bretanii, może przejeżdżałaś gdzies niedaleko...

    OdpowiedzUsuń
  15. Leloop,
    masz całkowitą rację tylko ciepłe. Co do Bretanii, to mam straszny niedosyt, bo te nasze podróże to było takie dotknięcie tej krainy. Byliśmy od Mont St. Michel przez Cancale, St. Malo, Cap Frehel, St. Brieuc do Rennes. A pierwsza podróż z Nantes wybrzeżem do Carnac, potem kierunek Lorient, Rennes i Normandia. Bardzo pragnę pojechać jeszcze do Finistere. A może Ty jako mieszkanka masz jakieś propozycje ciekawych miejsc? Z radością sie dowiem. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  16. no rzeczywiście, właściwie nie poznałaś tej prawdziwej Bretanii. ja mieszkam pośrodku, na skrzyżowaniu St.Brieuc-Lorient, Rennes-Brest. trudno wybrać ciekawe miejsca bo ten region trzeba "brać" w całości. najlepiej zakotwiczyć na co najmniej 2 tygodnie właśnie gdzieś pośrodku i robić 1-2 dniowe wycieczki, wszędzie jest blisko. postaram się pisać o rożnych miejscach a Ty sobie "wyłapuj" co Ci się najbardziej podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  17. też je zrobiłam - i podbiło moje serce:) wersja z jabłkami jest obłędnie pyszna:) pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo za Twój komentarz.